Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie i przechowywanie plików cookies na twoim urządzeniu. Przejdź do Polityki prywatności, aby dowiedzieć się więcej.
Metodyka

Pułapka celu, czyli dlaczego modele SMART, BHAG i GROW nie działają

Jarosław Gibas
6
min czytania
Wciąż często we współczesnych perspektywach motywacyjnych dominują koncepcje oparte na zarządzaniu celem. Niestety dzisiaj...

Wciąż dosyć często we współczesnych perspektywach motywacyjnych dominują koncepcje oparte na zarządzaniu celem. Są stosowane zarówno przez liderów korporacji, motywujących swoje zespoły potrzebą osiągania konkretnych kwartalnych czy rocznych wyników sprzedażowych, jak i w procesach coachingowych, gdzie często certyfikowani coachowie posługują się wyłącznie modelem GROW opartym na koncepcji motywowania przez cel.

Problem w tym, że kiedy powstawały te modele, mieliśmy zupełnie inną rzeczywistość zarówno w obszarze rozwoju gospodarki, managementu czy organizacji pracy, jak i w obszarze naszej psychologicznej kondycji - widzenia życia właśnie w kategoriach osiągnięć ekonomicznych czy stratyfikacyjnych. Niestety dzisiaj główne koncepcje motywacji przez cel, nie tylko straciły swój blask i powab, ale im po młodsze pokolenia sięgniemy, tym większym nieporozumieniem zaczynają się wydawać.

Skąd się wzięły cele SMART

Zacznijmy od sławetnego SMART, czyli koncepcji konkretyzacji celu, która ujrzała światło dzienne wraz z publikacją artykułu George’a Dorana zamieszczonego w magazynie Management Review w 1981 r. Tam po raz pierwszy pojawił się zestaw pięciu kryteriów celu, czyli określenie poziomu jego:

  1. konkretności (S – specific)
  2. mierzalności (M – measurable),
  3. przydzielenia do konkretnej osoby (A – assignable),
  4. realności jego osiągnięcia (R – realistic)
  5. operatu czasowego wskazującego przewidywany termin jego realizacji (T – time-related).

Od tego momentu te komponenty były wielokrotnie rozszerzane czy modyfikowane. Na przykład w miejsce przydziału celu do konkretnej osoby (assignable) wstawiono oszacowanie jego istotności (achievable/ambitious). Nie zmienia to jednak faktu, że głównym fundamentem myślenia o motywacji była realizacja jakiegoś konkretnego celu.

Kudłata wizja

Trzynaście lat później, w 1994 roku, pojawiła się koncepcja BHAG, biorąca swoją nazwę od akronimu angielskich słów oznaczających wielki, kudłaty, zuchwały cel. Model ten pochodzi z książki Jima Collinsa i Jerry’ego Porrasa zatytułowanej „Zbudowany do końca - udane nawyki wizjonerskich firm”. Model BHAG od razu zaskarbił sobie uwagę korporacyjnych wielbicieli.

W koncepcji tej zakłada się bowiem, że ludzi należy wyzwolić z krótkoterminowego myślenia za pomocą wizjonerskiego założenia, potężnego, zmieniającego ich życie, długoterminowego celu. Wskazywało się nawet, że ramy czasowe dobrego BHAG powinny wynosić co najmniej dziesięć lat, zaś jego szanse na powodzenie powinny wynosić przynajmniej 50%. Cel powinien być również na tyle duży, zuchwały i nęcący, by przez tę właśnie „kudłatość” motywować ludzi do potężnego wysiłku, i to długoterminowo.

Jednym z fundamentów formułowania BHAG miało być zapewnienie sobie możliwości wyprzedzania konkurencji lub pokonywania wspólnego wroga. Wskazuje się nawet jako przykład idealnego BHAG-a deklarację prezydenta Kennedy’ego z 1961 r. o lądowaniu na Księżycu i bezpiecznym powrocie człowieka na ziemię, zanim minie bieżąca dekada. Wprawdzie cel się udał, ale po pierwsze wiemy, jakim kosztem, a po drugie dzisiaj, z perspektywy czasu, wiemy, jakim fiaskiem okazał się rządowy amerykański program kosmiczny.

I tutaj też kryje się odpowiedź, dlaczego takie koncepcje jak BHAG, SMART czy wspomniany również GROW, czyli koncepcja osiągania celów poprzez ocenę rzeczywistej pozycji, zasobów oraz woli jego realizacji, dzisiaj już nie są niestety aktualne, a już na pewno nie tak skuteczne jak zakładano.

Dlaczego wyznaczanie celów nie działa?

Pierwszym powodem jest dynamika zmian zachodząca zarówno w gospodarce, jak i naszych życiowych planach. Z jednej strony coraz bardziej widzimy, że istnieją nieprzewidywalne okoliczności oraz nieprzewidywalne zarządzanie reakcją na nie, które mają wpływ na globalne trendy gospodarcze, hamowanie całych narodowych gospodarek, destrukcję branż oraz przewartościowanie konsumenckich potrzeb i zachowań.

Z drugiej strony wciąż przyśpieszający postęp technologiczny często negatywnie weryfikuje nasze dotychczasowe nawyki, przyzwyczajenia czy styl życia. Dzisiejsza ufność, że zdobycie wykształcenia w jakimś konkretnym zawodzie w przyszłości zagwarantuje zatrudnienie niestety nie wytrzymuje próby czasu. W tej sytuacji planowanie długoterminowych celów, takich na przykład jak minimum dziesięcioletnie BHAG-i, już nie jest wyłącznie błędem, ale czystym szaleństwem. Bo przyszłość zaczęła być nieprzewidywalna nie tylko w perspektywie dziesięciu lat, ale nawet roku czy kilku miesięcy. To zaś powoduje, że cała koncepcja motywacji przez cel zdaje się wprowadzać do naszego życia jedynie niepotrzebny, dodatkowy chaos.

Jednak nie tylko zawirowania ostatnich miesięcy czy lat zrewidowały zasadność myślenia w kategoriach celów. Zmienił się również nasz sposób myślenia, a co za tym idzie - również życia. Z dzisiejszej perspektywy postrzegania świata już wiemy, że obietnica celu, którą ktoś stawia przed nami, czy też, którą tworzymy sobie sami, jest jedynie obietnicą celu, a nie celem samym w sobie. To zaś oznacza, że gratyfikacja, która wraz z realizacją celu ma nam przypaść w udziale, jest odsunięta w czasie. A my nie mamy już czasu. Nie mamy też wystarczająco dużo energii, która zapewniałaby nam odpowiednią konsekwencję działań, czyli wkładanego wysiłku, którego jedynym stymulującym motorem ma być wyobrażenie sobie korzyści w przyszłości. Co więcej - z biegiem czasu i społecznym rozwojem - ten stymulus działa już na nas coraz krócej.

O ile dwadzieścia lat temu ciężka konsekwentna praca nad osiągnięciem celu, który ma zostać zrealizowany w perspektywie półrocznej, wydawała się możliwa do wykonania, dzisiaj ten sam operat motywacji może nam co najwyżej wystarczyć na dwa tygodnie. Najdoskonalej to zjawisko widać tuż po nowym roku, kiedy tysiące zapaleńców postanawia wdrożyć ponoworoczne postanowienia zmiany diety, aktywności fizycznej czy zrzucenia zbędnych kilogramów. Na ile nam wystarcza zapału i animuszu? Na tydzień, dwa - no może cztery, ale to już kiwamy z podziwem głową nad czyjąś determinacją.

Staliśmy się społeczeństwem dużych oczekiwań w szybkich dawkach i z roku na rok w tej szybkości oczekiwań bijemy kolejne rekordy. Cel, który mamy osiągnąć za miesiąc, stał się dla nas kosmosem czasu. I o ile uda nam się samych przekonać, by wziąć się za jego realizację, to już kilka dni później to przekonanie pryska jak mydlana bańka. Pora więc powiedzieć wprost - dzisiaj motywację przez cel możemy sobie bezstratnie odpuścić, bo i tak nie działa.

Autor

Powyższy tekst powstał jako część video szkolenia na platformie Udemy: Motywacja. Co robimy nie tak?. Autorem wpisu jest Jarosław Gibas, socjolog, autor książek, trener. Prowadzi autorskie szkolenia z zakresu inteligencji emocjonalnej i mindfulness, psychosocjologii zmiany oraz modelu transpersonalnego – systemu procesowej pracy z klientem wykorzystywanego m. in. w mentoringu, zarządzaniu i psychoterapii. Założyciel fundacji Hinc Sapientia, której misją jest edukacja i propagowanie zrównoważonego rozwoju. Z LLidero przygotował dwa szkolenia e-learningowe: Zarządzanie stresem i EQ lidera. Autor popularnego kanału YouTube zawierającego cykl mini-wykładów z zakresu inteligencji emocjonalnej oraz cykl prezentujący psychologiczną literaturę anglojęzyczną. Prywatnie entuzjasta dużych motocykli.

Dziękujemy za zapisanie się do naszego newsletter'a!
Coś poszło nie tak! Uzupełnij wymagane pola i spróbuj jeszcze raz.
">